sobota, 31 grudnia 2016

KAMIZELKA DAMSKA

Bordowa kamizelka


Kolejny model wymagający minimum zszywania. Kamizelkę robi się na okrągłych drutach, od dołu - robótkę rozdzielamy dopiero na wysokości pachy i dalej obie części przerabiamy oddzielnie. W związku z tym pojawia się drobna trudność. Gdy już mamy niejako "w palcach" wzór przerabiany dookoła, przechodzimy na przerabianie w rzędach (w tę i z powrotem). Po chwili wszystko wraca do normy, ale przez moment trzeba się nieco skupić.

Włóczka: Opus Polo Natura, w kolorze burgunda
Druty: 4,5 mm

Wzór kamizelki pochodzi z książki "Fitted knits" autorstwa Stefanie Jappel. Nazwa tego konkretnego modelu - "Back to school". Pozycję tę w roku 2011 wydano także w wersji polskojęzycznej (wydawnictwo RM). Polski tytuł to "Swetry i wdzianka na drutach". Ja korzystałam jednak z wersji oryginalnej.

Kamizelka jest bardzo wygodna i świetnie się układa. W rzeczywistości wygląda znacznie lepiej niż na zdjęciu (muszę jeszcze poćwiczyć fotografowanie). Na fotografii tego nie widać, ale ma bardzo fajne zaszewki po biustem, dzięki
czemu nie deformuje sylwetki.

Model świetnie dopasowuje się do figury, co jest jednocześnie wadą i zaletą, gdyż z jednej strony nie wisi jak worek, ładnie podkreśla biust i talię, ale z drugiej strony może uwydatniać pewne niedoskonałości sylwetki. Szczególnie niewskazany dla pań z brzuszkiem. No, chyba że to brzuszek ciążowy, który chcemy z dumą eksponować. Zresztą uwaga to dotyczy w zasadzie wszystkich dopasowanych dzianin - opinają i podkreślają wszystkie wypukłości, nie tylko te, którymi chcemy się chwalić.

W stosunku do modelu wyjściowego wprowadziłam jedną zmianę. Popatrzcie uważnie na linię dzielącą ściągacz i karczek - są tam trzy "wałeczki" (5 rzędów - same oczka prawe, 5 rzędów - same oczka lewe i znowu 5 rzędów - same oczka prawe). W oryginalnym projekcie Stefanie Japel takie same "wałeczki" są na samym dole kamizelki. Mnie jednak to rozwiązanie nie przypadło do gustu - mam dość szerokie biodra i wyglądałabym jak kolumna jońska. 

środa, 7 grudnia 2016

WYRABIANIA RESZTEK ETAP PIERWSZY

ZWYKLACZEK - PASIACZEK


Jakiś czas temu postanowiłam, że nie kupię nowej włóczki, dopóki nie wyrobię tego, co mam po pudłach poupychane. A w pudłach jak to w pudłach - wiadomo, sporo resztek. Na pierwszy ogień poszły resztki, które pozostały po turkusowym sweterku i po bluzeczce "Artemisia".

Na szczęście "Artemisia" jest biała, więc można ją połączyć praktycznie z każdym innym kolorem. I tak oto powstał zwyklaczek w paski.

Wiadomo jak to z resztkami bywa - za dużo żeby wyrzucić, za mało żeby poszaleć. Białej było więcej, stąd ryżowy biały karczek z przodu. Na paski "po całości" turkusu nie wystarczyło. Pojedynczy, kolorowy rząd na rękawie zrobiłam wiążąc trzy(!) skrawki. Nie został mi nawet centymetr kolorowej włóczki. Jestem z siebie dumna.

Wystarczyło tylko na bardzo króciutki sweterek. Przy takim kroju nie ma co bawić się w dopasowywanie dlatego wybrałam krój "cropped" - krótki, na bazie kwadratu. W sumie wolałabym dłuższy, ale co zrobić. Jak mówi przysłowie "tak krawiec kraje, jako mu materii staje".

Zdecydowałam się robić na okrągło, bo tak najlepiej można gospodarować włóczką. Głupio by było zrobić długie plecy i zorientować się, że na przód zabrakło. Ponadto, przy robieniu na okrągło nie trzeba się martwić o dopasowanie pasków na szwach bocznych.

Rękaw wrabiany, ramiona zamykane trzema drutami, co w praktyce oznacza, że nie było zszywania. Czy wspominałam, że nie lubię etapu zszywania?





sobota, 29 października 2016

KAMIZELKA W STYLU VINTAGE

Tym razem dla syna


Włóczka:  Loops and thread, Urbano (87% akryl, 13% bawałna)
Kolor: #5, Navy
Druty: proste 5,5 mm, okrągłe 5 mm



Czas jakiś temu podjęłam zobowiązanie, że nie kupię żadnej nowe włóczki, dopóki nie wykorzystam zapasów zalegających w szafie.
Na pierwszy ogień poszły dwa motki mieszanki akrylowo-bawałnianej. Wydłubałam z nich w weekend kamizelkę dla syna.
Nigdy nie stosowałam takiej mieszanki. Jeśli już mam użyć akrylu z czymś, to jest to akryl z wełną. Zobaczymy, jak się ta nowość sprawdzi.

Kamizelka miała być w stylu vintage - taki styl preferuje mój potomek - i jest! Pstrokata włóczka plus warkocze nadały jej odpowiedni, "przedwojenny" wygląd.
Model bardzo łatwy: ściągacz plus dżersej plus dwa warkocze. Przód i tył robione oddzielnie i zszyte Plisy wrabiane na okrągłą.  

Podpatrzyłam na starych zdjęciach, że plisy bardzo często robiono w innym kolorze. Wyszukałam więc kłębuszek, który pozostał mi po kamizelce zrobionej dla męża (można ją zobaczyć tutaj) i w ten sposób przeszłam do wyrabiania prawdziwych resztek.

Swoja drogą ciekawi mnie, czy ktoś jeszcze robi plisy oddzielnie i przyszywa? Tak się robiło za czasów mojej młodości i muszę przyznać, że był to koszmar - nigdy nie udawało mi się utrafić z długością. Ile bym próbek nie zrobiła, ile bym się nie narachowała, zawsze plisa była albo za długa, albo za krótka. Niech żyją wrabiane plisy!

Gruba włóczka i grube druty oznaczają jedno - praca jest z pewnością mało finezyjna, ale za to posuwa się do przodu bardzo szybko


 

wtorek, 18 października 2016

TURKUSOWY SWETEREK

KOLEJNA WŁÓCZKA Z FINLANDII



Włóczka:
Druty: 4 mm, okrągłe; 4,5 mm okrągłe

Prezentuję z opóźnieniem (jakoś mi się post zawieruszył w wersjach roboczych), ale lepiej późno niż wcale. 
Bardzo lubię takie cienkie sweterki, do noszenia w chłodne dni, gdy już jest za zimno na cienkie bluzeczki, a w grubych swetrach jest zdecydowanie za gorąco.
W moim ukochanym (szkoda-tylko-że-takim-drogim) sklepie z włóczkami w Helsinkach, wypatrzyłam idealny materiał na taką właśnie dzianinę - nie za cienką, nie za grubą lecz w sam raz. Do tego w moim ukochanym, turkusowym, kolorze.
W poszukiwaniu natchnienia dotarłam na ravelry, gdzie zachwycił mnie projekt "Moyen Age" autorstwa pani Hanny Maciejewskiej. 
Tym, co od razu przyciągnęło moją uwagę, było bardzo ciekawe wykończenie dekoltu. Z doświadczenia wiem, że źle/nieciekawie wykończony dekolt może zrujnować całą robótkę.  
Kolejną, niezaprzeczalną zaletą  tego modelu jest zastawanie techniki krótkich rzędów (short rows), do wyrobienia "zaszewek" na biust. Sweterek nie opina biustu jak to bywa z "płaskimi" dzianinami, lecz go bardzo ładnie podkreśla. 
Wisienką na torcie jest brak szwów. Sweter robi się na okrągło. Rękawy są nie wszywane lecz wrabiane. Do oryginalnego modelu wprowadziłam tylko jedną, drobną poprawkę. W oryginalnym sweterku oprócz szerokiego warkocza na środku są jeszcze cienkie warkocze biegnące wzdłuż rękawów. Zrezygnowałam z niech i zrobiłam rękawy gładkie, bo... tak mi się bardziej podoba. Ot, sprawa gustu :)

Gotowy sweterek przeszedł już pierwszą próbę - nosi się go bardzo dobrze. Mam teraz szczwany plan, by na podst wie tego modelu zrobić sukienkę na drutach. W sumie modyfikacja wydaje się być bardzo łatwa.





czwartek, 8 września 2016

ENTRELAC PO RAZ PIERWSZY

TRZYCZĘŚCIOWY KOMPLET



Włóczka:
Druty: okrągłe, 4,5 mm

Technika entrelack podobała mi się od dawna, ale jakoś nie mogłam sie do niej zabrać. Prawdę mówiąc nie miałam pomysłu od czego zacząć. Warto na początek wrzucić na druty coś prostego. Najlepiej szalik :) Ale ile można mieć szalików, nawet jeśli ktoś, tak jak ja, notorycznie je gubi. 
W końcu jednak się przełamałam, "nabyłam drogą kupna" dwa motki byle jakiego akrylu (żeby w razie wpadki nie było za bardzo żal wydanych pieniędzy) i ruszyłam do boju.
Na pierwszy ogień poszedł "ogrzewacz" szyi. Trudno wmyślić coś prostszego. 
Początki, jak to zwykle bywa, były nieco męczące, ale szybko okazało się, że nie taki diabeł straszny jak malują. Technika okazała się dość prosta. Jej największą zaletą (poza wyglądem) jest to, że w razie popełnienia błędu prujemy tylko jeden mały prostokąt. Każdy, kto musiał po spruciu dwóch rzędów łapać na druty 200 oczek, wie o czym mówię. 
Gdy ocieplacz był gotowy nadeszła pora na kolejne wyzwanie, czyli dorobienie czapki do kompletu. W sumie zadanie nie było bardzo trudne, ale ostatnie, małe prostokąciki na czubku okazały sie dość żmudne (jak ja nienawidzę plączących się kłebuszków!).

A jako że po skończeniu czapki zostało mi jeszcze nieco włóczki -  za mało na coś rozsądnego, a za dużo żeby tak po prostu wyrzucić - zrobiłam jeszcze opaskę, która ma mi zastąpić czapkę, gdy w chłodny dzień nie będę chciała sobie zrujnować fryzury.
I tak oto, zamiast prostej próbki ściegu, powstał trzyczęściowy komplet. Może trochę koślawy, z pewnością daleki od ideału, ale jak na początek zupełnie satysfakcjonujący.

niedziela, 4 września 2016

HISTORIA PEWNYCH SKARPETEK

FAZA NA SKARPETKI TRWA




Włóczka: Supersock Silk (55% wełna, 25% poliamid, 20% jedwab)
Druty:  2,5 mm

Nie tak dawno chwaliłam się robionym od góry skarpetkami w kolorze oliwkowym
Muszę przyznać, że zarówno nowa metoda robienia (od palców, z wykorzystaniem techniki short rows) jak i włóczka tak mnie urzekły, że postanowiłam powtórzyć to doświadczenie. Dla urozmaicenia  tym razem wybrałam włóczkę w odcieniach niebieskiego.


W Supersock silk najlepsze jest to, że żakard robi się sam, Żadnych plączących się nitek, żadnego liczenia oczek i rządów. Wystarczy machać drutami i podziwiać jak praca posuwa się do przodu.

Mimo wszystkich tych ochów i achów, w pewnej chwili praca zaczęła mi iść jakoś niesporo. Postanowiłam więc zastosować wspomaganie (widać na zdjęciu obok). I co tu dużo gadać, od razu zaczęło znacznie szybciej przybywać 


Na efekt nie trzeba było długo czekać. Butelka szybko okazała się pusta, a skarpetki wyglądają tak:


niedziela, 26 czerwca 2016

LENIA BLUZECZKA

AREMISIA

 
Włóczka: Nako Vals (100% akryl), fioletwo-szary melanż
Druty: okrągłe 4 mm

 Swego czasu dałam się podpuścić i kupiłam strasznie dużo włóczki Nako Vals. Powstał z niej sweterek (pokazałam go tutaj) i skarpetki (tutaj), a ciągle jeszcze mam mnóstwo motków do wyrobienia. 


Jakoś sumienie nie pozwala mi kupować kolejnych włóczek póki nie pozbędę się przynajmniej części zapasów. I tak oto z pewnym ociąganiem wzięłam się za robienie letniej bluzeczki. 

Z ociąganiem, bo włóczka okazała się należeć do kategorii tych, co to wyglądają dobrze tylko do pierwszego prania. Potem mechacą się i rozciągają. No, ale trudno. Trochę wkurza mnie fakt, że ciągle jeszcze w szafie czekają cztery motki tej włóczki.

Bluzeczka jaka jest, można zobaczyć na zdjęciach. Wykorzystałam wzór Artemsia, który już raz zastosowałam robiąc biały seterek. Sweterkiem chwaliłam się czas jakiś temu tutaj.

Tym razem, żeby osiągnąć bardziej wakacyjno-sportowy styl, użyłam kolorowej włóczki, zrezygnowałam z ażurowego motywu i zdecydowałam się na krótkie rękawy.


czwartek, 23 czerwca 2016

SKARPETKI PO RAZ DRUGI

SKARPETKOWEJ PRZYGODY CIĄG DALSZY




Włóczka: Supersock Silk (55% wełna, 25% poliamid, 20% jedwab)
Druty:  2,5 mm






Zachęcona efektem pierwszej przygody ze skarpetkami (pisałam o nich tutaj) postanowiłam pójść za ciosem i wyprodukować następną parę.
Tym razem jednak robiłam skarpetki od palców, wykorzystując metodą krótkich rzędów (short rows).
.
Muszę przyznać, że ten sposób przypadł mi do gustu znacznie bardziej niż robienie od góry. Myślę, że jeśli w przyszłości  jeszcze kiedyś będę robiła skarpetki to właśnie tym sposobem.

Włóczka z domieszką jedwabiu jest super: bardzo przyjemnie się z nią pracuje, a i w noszeniu świetnie się sprawdza. Ma jedną podstawową wadę - jest nią cena. Są to bez wątpienia najdroższe skarpetki w moim życiu (nie licząc nawet czasu, który poświęciłam na ich zrobienie).

Z drugiej jednak strony dzierganie sprawiło mi znacznie więcej przyjemności, niż walka z rozłażącą się Nako Vals, więc w sumie nie żałuję.

Nie palę, nie piję, więc na coś muszę kasę przepuszczać. Dlaczego by nie na włóczki?






sobota, 11 czerwca 2016

SKARPETKOWO

TAKIE TAM, Z RESZTEK



Włóczka: Nako Vals (100% akryl), brązowy melanż
Druty:  4,5 mm

Jakoś nie umiem kupić odpowiedniej ilości włóczki. Zawsze, albo mi zabraknie, albo zostanie. Swego czasu robiłam sweterek (zaprezentowałam go tutaj) z włóczki Nako Vals. Zostało mi trochę więcej niż motek. I co z tym począć? 

Nie bardzo miałam ochotę robić kolejną czapkę, bo czapek mam już tyle, że mi do końca najdłuższego życia wystarczy. Padło na skarpetki. Efekt można podziwiać obok.

Ze względu na włóczkę są to raczej "skarpetki do spania", bo Nako Vals szybko się mechaci, co wykryłam przy okazji wspomnianego przed chwilą sweterka.

Przy okazji wykryłam też, że bardzo trudno jest zrobić "selfie" własnej stopy:). 

A tutaj rzeczona skarpetka z profilu.

poniedziałek, 16 maja 2016

KAMIZELKA MĘSKA

KAMIZELKA DLA MĘŻA



Włóczka: Opus Polo Natura  (50% wełna, 50% akryl), marengo
Druty: proste 4,5 mm

W sam raz na chłodniejsze dni, takie gdy w samej koszuli jest za chłodno, a w swetrze za ciepło. Model klasyczny, z dekoltem w szpic. Małżonek już swoje lata ma, a i w młodości za ekstrawagancjami (przynajmniej odzieżowymi) nie przepadał.

Tym razem przód i tył zrobiłam osobno (mimo niechęci do zszywania). Plisy z oczek nabieranych, zrobione  na drutach okrągłych 4,5 oraz 3,5. Zawsze pierwszy rząd plisy okrągłej robię na takich samych drutach co robótkę podstawową, a kolejne na drutach cieńszych.

Ścieg dość prosty - takie prostokąty z oczek prawych i lewych. Całość dobrze przylega do sylwetki. Ma to swoje plusy i minusy. Po stronie plusów - kamizelka jest cieplusia (w końcu o to chodzi), byle wiatr jej nie podwieje, po stronie minusów - jak każdy obcisły ciuch podkreśla każdą niedoskonałość sylwetki.

.Z samej włóczki jestem dość zadowolona. Splot jest mocny, włókna nie rozdwajają się podczas pracy. Trochę niepokoi mnie dość wysoka zawartość akrylu - nie wiem jak będzie z trwałością dzianiny. No cóż, czas pokaże. Chwila prawdy zazwyczaj następuje już po pierwszym praniu. 

I na zakończenie - widok kamizelki (i męża) z tyłu. 

piątek, 15 kwietnia 2016

ARTEMISIA

BIAŁY SWETEREK BEZ SZWÓW





Muszę się przyznać, że są dwa etapy robótki, za którymi nie przepadam: robienie próbki i zszywanie. O ile od robienia próbki nie da się wykręcić (chyba, że robi się kilka rzeczy z tej samej włóczki),  o tyle, jeśli dobrze poszukać. można znaleźć całkiem sporo modeli "bezszwowych". Do tej kategorii należy sweterek "Arthemisia" autorstwa Mercedes Tarasovich-Clarck z portalu "Craftsy".





Model spodobał mi się, bo w przeciwieństwie do robionych od góry sweterków z okrągłym karczkiem, ma bardzo ładnie wyrobioną główkę rękawa i pachę. Efekt uzyskano dzięki metodzie krótkich rzędów.

Sweterek robi się o góry, na okrągło. Na pierwszym zdjęciu  widać jak wyglądał początek robótki. Warto też zauważyć, że talia została wyrobiona nie poprzez odejmowanie oczek z boku lecz dzięki "zaszewkom" z przodu i z tyłu. Muszę przyznać, że "zaszewki" to fajny pomysł - dobrze podkreślają biust.

W oryginalnym projekcie Tarasovich-Clarck były jeszcze kieszenie, ale zrezygnowałam z nich. Mam brzydki zwyczaj upychania tam różnych śmieci. Kieszenie szybko się wypychają i wyglądają nieestetycznie. Zamiast tego dodałam ażurowy szlaczek na dole - wykorzystałam fragment wzoru koronki z karczka. Na plus modelu zaliczam także brak ściągacza. Wszystkie brzegi: dekolt, dół i końce rękawów wykończone są ściegiem francuskim.

Model zaliczyłabym do kategorii "średnio zaawansowany", gdyż wymaga kilku umiejętności wykraczających poza robienie szalika: trzeba radzić sobie z techniką skróconych rzędów, umieć czytać schematy (karczek) i nie mieć obaw przed robieniem na pięciu drutach (rękawy).

Do robótki użyłam włóczki Berocco Vintage DK. Z jakości jestem niespecjalnie zadowolona - dość kiepski akryl. Po jednorazowym założeniu już wiem, że długo się sweterkiem nie nacieszę. Do tego całkiem sporo mi zostało, bo kupiłam jej dużo z myślą o innym projekcie. Pewnie ta reszta teraz sobie poleży w szafie, bo zupełnie straciłam serce do tej włóczki.

sobota, 12 marca 2016

FIŃSKI SWTEREK

PUCHATY SWETEREK



Włóczka:Linie 372 VOLETTA (48% wełna, 46% alpaka, 6% poliamid), szmaragdowy melanż

Druty: okrągłe 8 mm

Podczas tygodniowego pobytu w Helsinkach natrafiłam na bardzo fajny sklepik z włóczkami, prowadzony przez przemiłą panią. Ceny, nie ma co ukrywać - zachodnio europejskie, ale włóczki śliczne i bardzo dobrej jakości. Nie byłam w stanie się oprzeć i kupiłam niebiesko-czarny melanż. 

Włóczka ma bardzo ciekawą strukturę. Na czarnej, cienkiej nitce umocowano niebieski "kłaczki". W efekcie dzianina jest puchata, mięciutka i "przytulista". Do tego sweterek, mimo że dość gruby i ciepły jest bardzo lekki. Jednym słowem, włóczka warta każdego wydanego eurocenta.



Sweterek robiłam od góry, na okrągłych
 drutach. Zarówno grubość włóczki jak i dobrane druty sprawiły, że praca posuwała się do przodu bardzo szybko.

Dodatkowym ułatwieniem był bardzo prosty splot. Przy włóczkach melanżowych i strukturalnych najczęściej wykorzystuję zwykły dżersej (plus ściągacz), bo uważam, że w ten sposób najlepiej widać urodę materiału. Ponadto fantazyjna włóczka w połączeniu z fantazyjnym wzorem to jak na mój gust dwa grzyby w barszcz.

Z końcowego efektu jestem bardzo zadowolona, choć muszę przyznać, że dostrzegam też wady sweterka. Po pierwsze, jak każdy "puchacz" dodaje optycznie kilka kilogramów, po drugie zajmuje w szafie strasznie dużo miejsca.

piątek, 4 marca 2016

NA WIELKANOC :)


NA CHŁODNIEJSZE DNI


Od kilku lat jest tak, że ciepłych otulaczy potrzebujemy wcale nie na Boże Narodzenie, ale na Wielkanoc. Wielkanoc już za pasem, a szal-etola gotowa. Teraz chłody mi nie straszne.

Oto ostatnie chwile blokowania. 


 A tu już etola gotowa i ślicznie poskładana :)

WłóczkaNuvola Titan Wool, kolor 7 (seledyn)
Druty: proste 6 mm

Wzór znalazłam w starym numerze "Sandry" (1/2005) i za gazetą powtarzam nieco pretensjonalną nazwę "etola", chociaż jak dla mnie jest to po prostu ciepły szal.
Etolę robiłam podwójną nitką. Składa się z dwóch kawałków zszytych po środku. Dobrze to widać na zdjęciu poniżej




Pod spodem jeszcze kilka fotografii etoli "w użyciu". Kolor jest na nich nieco przekłamany, bo robione były przy nie najlepszym świetle. Na szczęście na dwóch pierwszych fotografiach kolor jest bardzo zbliżony do rzeczywistego.
 Etola z przodu i z boku



poniedziałek, 29 lutego 2016

POWRÓT ZIMY

KAMIZELKA Z ODZYSKU


Nie od dziś wiadomo, że nowe to nic innego jak tylko dobrze zapomniane stare. Wykonanej własnoręcznie dawno, dawno temu szmaragdowej kamizelki nie nosiłam od lat. Wyszperałam ją przypadkiem, szukając w szafie czegoś ciepłego. Okazało się, że po tylu latach nadal dobrze na mnie leży. Jestem z siebie podwójnie dumna. Po pierwsze, że taką fajną rzecz wydziergałam, a po drugie, że mimo upływu lat nada się w niej mieszczę. :)
Muszę chyba tylko zmienić guziczki, bo te wyraźnie wyszły z mody wieki temu i zdradzają wiek ciuszka.
A oto i rzeczona kamizelka.



czwartek, 25 lutego 2016

SIEDEM GUZICZKÓW

PASIASTY KARDIGAN


Włóczka: Nako Vals (100% akryl), brązowy melanż
Druty: poste 4,5 mm

Dzisiaj zakończyłam pracę nad brązowym kardiganem - przyszyłam guziki. Przyznam się szczerze, że nie specjalnie to lubię. Prawdę mówiąc, właśnie ze względu na te nieszczęsne guziki, nigdy dotąd nie


Wyszedł cieplutki i miękki. Włóczka sama w sobie ozdobna, więc nie cudowałam ani ze splotem, ani z wykrojem. Wybrałam najprostszy reglan, tyle tylko że z ozdobnymi ażurami wzdłuż skosu reglanu. Ścieg dżersej plus ściągacz pojedynczy.

Włóczka, mimo  że to czysty akryl jest bardzo przyjemna w dotyku. Sweter jest cieplutki i mięciusi. 

Podczas robienia nie było tak przyjemnie. Nitka rozplata się, rozdziela, więc trzeba bardzo uważać, bo zdarzało mi się złapać drutem tylko część. Bardzo źle znosi prucie. Gotowy sweter jest lekko puchaty i matowy podczas gdy włóczka w motku ma lekko metaliczny połysk. Wygląda to całkiem fajnie - można odnieść wrażenie, że tak miało  być, ale efekt końcowy nieco różni się od zamierzonego

Nie jest to najbardziej elegancki ciuszek jaki w życiu zrobiłam, ale w sam raz się nada na falę chłodów, które własnie nadciągnęły. Tak to już od kilku lat jest, że ciepły sweter bardziej przydaje się na Wielkanoc niż na Boże Narodzenie.

wtorek, 23 lutego 2016

NIE WIERZĘ!


HURA!


Niedawno pisałam tutaj o tym jak mi zabrakło włóczki w połowie robótki. Włóczka miała co najmniej trzy lata (a może i więcej), więc straciłam wszelką nadzieję, na to, że uda się ją dokupić. Na stronie sklepu internetowego komunikat towar "wycofany z oferty". Tymczasem wchodzę ci ja sobie do pasmanterii kupić coś zupełnie innego i oczom własnym nie wierzę. Jest! Kupiłam wszystko, co mieli:



A to jeszcze nie koniec.  Teraz będzie najlepsze! Zawsze gdy coś robię zostawiam sobie na wszelki wypadek jedną banderolkę (nie jestem pewna jak to się fachowo nazywa). Popatrzcie, z lewej widać numer serii na starej banderoli, a z prawej - nową włóczkę.




Taki sam! Po prostu nie wierzę. Teraz szybciutko kończę aktualną robótkę (pochwalę się wkrótce) i wracam do etoli.

sobota, 13 lutego 2016

Etola z delikatnej włóczki moherowej

ZAŁAMKA


W starym numerze "Sandry" (1/2005) znalazłam fajny wzór cieplutkiego szala (w gazecie nazwano go etolą) z włóczki moherowej. Ucieszyło mnie to, bo od dawna nie miałam pomysłu na wykorzystanie seledynowej włóczki, która została mi po jakimś niezrealizowanym projekcie. Robi się bardzo szybko, wygląda fajnie, ale zonk...Zgodnie z opisem 250g powinno wystarczyć. Tymczasem zużyłam już 100 g, a mam może z jedną czwartą długości. Włóczka dość leciwa, dokupić nie ma jak. Jestem lekko załamana, bo sporo pracy pójdzie na marne, a i z włóczką nie bardzo jest co robić. Moher po spruciu zmienia się w obrzydliwy sznurek. Chwilowo robótka wygląda tak jak na zdjęciu.



Gdyby ktoś miał do odstąpienia włóczkę Nouvola Titan Wool, kolor 7, moja wdzięczność nie znałaby granic. 

niedziela, 17 stycznia 2016

KOLEJNA CZAPKA GOTOWA

JUŻ JEST!

Tak jak pisałam w poprzednim poście, musiałam zrobić  jeszcze jedną czapkę według tego samego wzoru. Oto gotowa praca.



I jeszcze do kompletu widok z tyłu. Jutro jadę do mamy, mam nadzieję, że czapka się spodoba. Dobrze, że nosimy taką samą wielkość - przynajmniej co do rozmiaru jestem spokojna.









sobota, 16 stycznia 2016

Czas na czapki i szaliki


NADESZŁA ZIMA



Lato jakoś nie skłania do robótek. Wiadomo - jest tyle fajnych rzeczy do zrobienia na świeżym powietrzu. Jesień tez była piękna, zachęcająca do wyjścia z domu. W końcu jednak przyszła zima, a wraz z nią druty wróciły do łask.


 Na początek musiałam na szybko uzupełnić braki w garderobie. Najpierw syn zażyczył sobie szalika (zeszłoroczny gdzieś się zawieruszył). Projekt mało ambitny, ale ma tę zaletę, że na efekty nie trzeba długo czekać. Wykorzystałam ścieg brioche. W zasadzie jest to ten sam model, który zrobiłam kiedyś dla siebie (klik), tylko włóczka bardziej męska. Dzieło wygląda tak, jak na zdjęciu u góry. 

Potem nadszedł czas, żeby zrobić coś dla siebie. Konkretnie czapkę. Model podpatrzyłam (tutaj). Dzięki świetnemu opisowi przygotowanemu przez Renię, w dwa wieczory powstało takie oto cudo. Zmieniłam tylko jeden szczegół - cała góra czapki wykonana jest dżersejem (nie ma ściągacza na czubku, który zastosowała Renia). Nie wiem, czy tak jest lepiej, czy gorzej, ale chciałam coś zrobić po swojemu.

W tym miejscu muszę koniecznie podziękować Reni, bez niej nie było by tej czapki!

Czapka ma dwa elementy ozdobne: ciekawy warkocz (uwielbiam czapki z warkoczem, i wcale się nie przejmuję tym, że nie są obecnie szczególnie modne) i kolorowe guziki. Przyszywając mniej lub bardziej fikuśne guziczki można w łatwy sposób zmienić charakter czapki - od zabawnej, po stonowaną. Oto jak wygląda gotowa czapka:



A jak już jest czapka, to i nowy szalik by się przydał, nieprawdaż? 

Powiem szczerze, nie bardzo miałam ochotę go robić. Ile można? Postanowiłam więc nieco urozmaicić sobie pracę.  W końcu, żadna inna robótka nie nadaje się lepiej do eksperymentowania z nowymi wzorami, niż szalik. Zdecydowałam się  więc wypróbować technikę dzianiny dwustronnej 

I tak oto powstał szalik, który z jednej strony jest błękitny, a z drugiej pasiasty. Wystarczy założyć go druga stroną do wierzchu i od razu cała stylizacja zmienia charakter. 

Oto on :)



Wiadomość z ostatniej chwili. Biała czapka tak się spodobała mojej mamie, że własnie kończę kolejny egzemplarz. Tym razem w kolorze bordo. Stopień zaawansowania prac widać nie zdjęciu z boku. Gdy tylko skończę zamieszczę zdjęcie gotowego dzieła. A potem wezmę się za jakiś ambitniejszy projekt. No, chyba że znowu któryś z członków rodziny zażąda czapki albo szalika.